Moja relacja z leczenia trądziku, część 1: decyzja podjęta

Relacja Patrycji z rozpoczęcia leczenia trądziku za pomocą zabiegu lasera tulowo - frakcyjnego, czyli początku przygody z czystą i zdrową cerą.

Moja relacja z leczenia trądziku, część 1

Młodzieńcze lata już za mną, a mimo dorosłego wieku mam trądzik, z którym z lepszym lub gorszym skutkiem walczę od lat. Pod tym wstępem mogłoby się podpisać wiele dorosłych kobiet (i mężczyzn!), a jeżeli tu jesteś – prawdopodobnie i Ty.

Co stoi za przyczyną tego stanu rzeczy? Nierówna walka z przetworzoną żywnością na sklepowych półkach, która wpływa na nasze hormony oraz zanieczyszczenia powietrza. Stres. Uwarunkowania genetyczne, tendencje skóry do jakichś zachowań w odpowiednich warunkach. Częste błędy w higienie, pielęgnacji, suplementacji i leczeniu. Jeszcze nawyki! Nie tylko np. żywieniowe, ale też małe natręctwa: skubanie, dłubanie, wyciskanie… Dużo tego, prawda? 🙂 Do tego dochodzi kwestia tego, że na każdego wpływa coś innego. Przyczyna może być jedna, a może wszystkie po trochu.

U mnie jest to zdecydowanie tendencja do wyprysków w strefie „T”, być może zachwianie gospodarki hormonalnej po wielu latach przyjmowania tabletek antykoncepcyjnych, ale kto wie co jeszcze?

Można się pogubić… i wielu się gubi.

Widać to po rossmanowych i aptecznych półkach, które uginają się od specyfików na wypryski i kosmetyków, które mają je doraźnie zakryć. Jest tego mnóstwo, widać zatem, że to powszechny problem.

Moim małym grzeszkiem prawdopodobnie była desperacka próba „zaleczania” kłopotu sięganiem po coraz to nowszy kosmetyk. Bombardowanie mojej skóry na oślep dało odwrotny efekt od zamierzonego. Musiałam ją przesuszyć, może naruszyć barierę hydrolipidową, a może pomieszałam składniki aktywne. Nie wiem. W każdym razie skóra nie dźwignęła tego i wszczęła bunt w postaci jeszcze większej ilości wyprysków.

W rozmowach z przyjaciółkami okazało się, że to klasyk gatunku – niejedna ma w swoim domu karton z kosmetykami, które nie przyniosły żadnych efektów. Żadnej z nich nie przyszło do głowy, aby skierować się ze swoim problemem do lekarza, zamiast kupować następne i następne 🙂

Raz, a dobrze.

Zaczęło robić się nieciekawie. Mam już blizny potrądzikowe po problemach skórnych z czasów nastoletnich, a teraz doszła do tego cała rozochocona do namnażania się kolonia nowych… z czasów dorosłych. Postanowiłam skorzystać z pomocy kliniki Doktor Marlena, aby zatrzymać tę karuzelę raz, a dobrze.

1. Wywiad.
Wizyta rozpoczęła się rozmową o moich dotychczasowych problemów skórnych. Opowiedziałam o kosmetykach których używam, o przebiegu miesiączki, o swojej diecie i o innych chorobach.

2. Wyniki badań.
Całkiem niedawno miałam robione badania krwi i hormonów, zatem wystarczyły te, które przyniosłam. Ale wiem, że w klinice od razu można otrzymać skierowanie na cały zestaw potrzebnych badań w celu zbadania przyczyny problemu, ewentualnie można wykonać fantastyczny test genetyczny, który czarno na białym wyłoży przyczynę naszego problemu (więcej o tym teście przeczytasz tutaj).

3. Dopasowanie holistycznego leczenia.
Dowiedziałam się, że najskuteczniejszą terapią będzie wykonanie serii zabiegów z użyciem lasera tulowego frakcyjnego, o którym jest bardzo duży i wyczerpujący wpis na blogu tutaj. Laser podziała nie tylko na mój aktywny trądzik, zapobiegnie powstawaniu nowych krostek, ale również usunie moje przebarwienia! Tego się nie spodziewałam. Terapia będzie uzupełniona leczeniem miejscowym, odpowiednio dobranymi przez dermatolog kosmetykami i zmianą nawyków żywieniowych ale o tym powiem w następnym wpisie, po wizycie :).

4. Ustalenie daty wizyty.
To już za chwilę! Otrzymałam jasne instrukcje od miłych dziewczyn na recepcji, że mam pić dużo wody, nie złuszczać od tej chwili skóry, na 2-3 dni przed zabiegiem nie używać kosmetyków ze składnikami aktywnymi. Krótko mówiąc – dać skórze spokój.

A oto fotki mojej skóry zrobione przed rozpoczęciem całej procedury.
Będą służyły do porównania „przed” i „po” 🙂

Ciąg dalszy nastąpi 🙂

Pssst! 🙂

Obserwuj konto kliniki na Instagramie, aby nie przegapić informacji o kolejnej części relacji z leczenia trądziku w klinice Doktor Marlena 🙂